Zbliżała się 350 rocznica wyprawy wojsk Rzeczypospolitej pod
dowództwem Stefana Czarnieckiego na pomoc królestwu duńskiemu w wojnie z królem
Szwecji Karolem X Gustawem.
Okazało się, że mieszkam w Haderslev (Hadersleben) gdzie od 5.11.1658 do 7.2.1659r. była główna kwatera Stefana Czarnieckiego. Postanowiłem zorganizować rajd motocyklowego ojców naszych starym szlakiem „Jak Czarniecki do Poznania-wracał się przez morze” (23.V-1.VI 2008r.), który przemierzy historyczną trasę z XVII wieku.
Okazało się, że mieszkam w Haderslev (Hadersleben) gdzie od 5.11.1658 do 7.2.1659r. była główna kwatera Stefana Czarnieckiego. Postanowiłem zorganizować rajd motocyklowego ojców naszych starym szlakiem „Jak Czarniecki do Poznania-wracał się przez morze” (23.V-1.VI 2008r.), który przemierzy historyczną trasę z XVII wieku.
Samego Czarnieckiego przybliży nam krótka analiza fragmentu Pieśni Legionów.
Jak Czarnecki do Poznania
Kiedy wojewoda ruski Stefan Czarniecki przybył do Poznania?
Najważniejsza narada koalicji antyszwedzkiej (Austria – Brandenburgia - Polska)
odbyła się w Poznaniu 26 listopada 1657r. Z polskiej strony
uczestniczyli w niej: król Jan Kazimierz, marszałek wielki i hetman polny
koronny Jerzy Lubomirski, podskarbi wielki koronny Bogusław Leszczyński,
wojewoda poznański Jan Leszczyński, wojewoda podlaski Jan Piotr Opaliński,
biskup przemyski Andrzej Trzebicki, wojewoda ruski Stefan Czarniecki oraz Jan
Andrzej Morsztyn.
Ze strony austriackiej: poseł królewski Franciszek Paweł von
Lisola, feldmarszałek Rajmund Montecuccoli, generał kwatermistrz Jan Baptysta d`Audremont,
podpułkownik Jan Henryk Garnier.
Po naradzie wysłano delegację do Berlina, aby prowadzili dalsze
narady z elektorem brandenburskim Fryderykiem Wilhelmem. Po opuszczeniu Poznania
przez Brandenburczyków, którzy zmienili się z okupantów w sojuszników,
komendantem miasta został Francuz w służbie Rzeczypospolitej Henryk de
Beaulieu, którego nazwisko uległo z czasem fonetycznemu spolszczeniu i
zapoczątkowało zasłużoną rodzinę Debolich.
wracał się przez morze
Stefan Czarniecki realizuje polskie zobowiązania sojusznicze wobec
Danii w wojnie ze Szwecją i forsuje cieśninę morską Als Sund 14 grudnia 1658 r. w Danii.
dla ojczyzny ratowania
Stefan Czarniecki wezwany przez króla Jan Kazimierza z Danii na
wojnę z Rosją w styczniu 1661 r. jest następnie wysłany na Ukrainę.
po szwedzkim rozbiorze
Wojna szwedzko-polska 1655-1660.
Przejdziem Wisłę przejdziem Wartę
W tej zwrotce Józef Wybicki relacjonuje wstępne założenia (nigdy
nie zrealizowane) szlaku bojowego Legionów Dąbrowskiego. Plan polegał
na przepłynięciu Adriatyku (nawiązanie do Czarnieckiego w Danii) i wylądowaniu na Bałkanach. Zatem oswobodzenie Polski miało się wg
tej koncepcji dokonać ze południowego wschodu na zachód. Dlatego najpierw jest
wymieniona Wisła potem Warta.
W trakcie wykładu z literatury słowiańskiej w Paryżu, 26 kwietnia
1842 r., Adam Mickiewicz stwierdził: "Sławna pieśń legionów polskich
poczyna się od wierszy, które są godłem historii nowej: Jeszcze Polska nie
zginęła, kiedy my żyjemy. Słowa te mówią, że ludzie mający w sobie to, co
istotnie stanowi narodowość, zdolni są przedłużać byt swojego kraju niezależnie
od warunków politycznych tego bytu, i mogą nawet dążyć do urzeczywistnienia go
na nowo..."
Na koniec należy zaznaczyć, że Mazurek Dąbrowskiego został uznany
za hymn Rzeczypospolitej Polskiej 26 lutego 1927 r. Za wersję oficjalną
przyjęto tekst zmodyfikowany.
Po tym krótkim historycznym przypomnieniu opiszę przebieg tego
bliskiego mi geograficznie Rajdu.Pojechało 110 osób na 80 motocyklach.
Uczestnicy podzieleni byli na 8 grup, jechali przez Polskę, Niemcy i Danię. W
sumie pokonaliśmy ponad 3, 5 tys. km. Z wyjątkiem drobnych kontuzji nie odnieśliśmy
większych obrażeń. Rajd ukończyliśmy planowo – 1 czerwca. Zmęczeni, ale pełni
wrażeń, raport z tej niezwykłej wyprawy złożyliśmy przed Obliczem Jasnogórskiej
Pani.
Historycznie Geneza Rajdu wiąże się, jak wspomniałem wyżej, z moim
pobytem w Haderslev w Danii. – Byłem zaskoczony, gdy przeczytałem w
„Pamiętnikach” Jana Chryzostoma Paska: „...przyszliśmy na zimowisko do Haderszlewen, gdzie Wojewoda sam
stanął z samym tylko pułkiem naszym królewskim i regimentem jego dragonijej...”
Zacząłem się interesować historią tego
miejsca. Podczas Rajdu Katyńskiego w Bykowni k. Kijowa opowiedziałem uczestnikom
historię wyprawy Stefana Czarnieckiego do Danii i wtedy zrodziła się idea, aby
zorganizować rajd tym właśnie szlakiem.
Datę rozpoczęcia Rajdu wytyczyła 350 rocznica słynnego „rzucenia
się przez morze”, czyli zimowej przeprawy morskiej, której 14 grudnia 1658 r.
dokonały wojska Rzeczypospolitej pod dowództwem Stefana Czarnieckiego, wezwane na
pomoc Królestwu Duńskiemu przez Fryderyka III. Wydarzenie to uwiecznił Józef
Wybicki w „Pieśni Legionów Polskich we Włoszech”.
Turystycznie Rajd rozpoczął się 23 maja br. w Muzeum Hymnu
Narodowego w Będominie, gdzie urodził się Józef Wybicki. Chcąc odtworzyć
dywizję Stefana Czarnieckiego, motocykliści udali się do Pelplina – miejsca, w
którym stacjonowały wojska Hetmana przed odsieczą. W katedrze spotkali się z
bp. Piotrem Krupą, który poświęcił sztandar Rajdu, ofiarowany później przez uczestników
Matce Bożej na Jasnej Górze. Droga wiodła przez Wałcz i Wieleń do Międzyrzecza,
gdzie odbyło się słynne pożegnanie wojsk z Polską (doskonale utrwalone przez
Jana Chryzostoma Paska w „Pamiętnikach”
<Poszliśmy tedy tym traktem od Międzyrzecza.
Przechodziło wojsko
pagórek, z którego widać było jeszcze granicę
polską i miasta. Jaki taki
obejrzawszy się pomyślił sobie "Miła ojczyzno,
czy cię też już więcej oglądać
będę!" Obejmowała jakaś tęskność zrazu, poko
blisko domu, ale skorośmy
się już za Odrę przeprawili, jak ręką odjął; a
dalej poszedszy, już się i o
Polszcze zapomniało.>),
a zatem i tu uczestnicy Rajdu mieli postój. Dalsza trasa
obejmowała m.in.: Eberswalde, Hamburg, Steifurth, Schleswig, Sonderborg (gdzie
miało miejsce słynne „rzucenie się przez morze”), Kolding (zdobycie zamku,
utrwalone na obrazie „Czarniecki pod Koldyngą”), Fredericię, Aarhus, Haderslev,
Aabenraę, Gryfino, Pniewy, Poznań (gdzie znajduje się Centrum Szkolenia Wojsk
Lądowych im. Hetmana Stefana Czarnieckiego), Łódź i Czarncę (miejsce doczesnego
spoczynku Hetmana) – do Częstochowy. W trakcie Rajdu w większości miejsc chwały
oręża polskiego zorganizowano festyny i spotkania. Uczestnicy mieli okazję
nawiązać kontakt z pasjonatami motocykla z innych regionów oraz spotkać się z
Polakami na obczyźnie. Życzliwym gestem ze strony władz duńskich i niemieckich
był też fakt, że uczestnicy Rajdu mieli darmowy wstęp do niektórych miejsc zabytkowych.
Pielgrzymkowo Podczas Rajdu nie mogło zabraknąć akcentów
religijnych i patriotycznych. – W Hamburgu spotkaliśmy się z bp.
Hansem-Jochenem Jaschke przy pomniku Jana Pawła II. Ksiądz Biskup stwierdził,
że jesteśmy pierwszą grupą, która przybyła z pielgrzymką do tego pomnika.
Opowiedział nam o trudnościach związanych z jego postawieniem. W Sonderborgu
władze miasta zorganizowały spotkanie motocyklistów z miejscową Polonią, zaś w Kolding
uczestnicy Rajdu mieli okazję zwiedzić odbudowany z ruin zamek. Szczególne wrażenie
zrobiła na nich doskonale zabezpieczona pierwotna konstrukcja fortyfikacji, a
wyjątkowym przeżyciem było wysłuchanie fragmentów „Pamiętników” Paska, które na
dziedzińcu zamku, z aktorską nutą, odczytał ks. Marek Doszko. Kolejną atrakcją
okazał się pobyt w Schleswigu, gdzie motocykliści zwiedzili potężną
warownię-muzeum Gottorp. Warto podkreślić, że przed zamkiem w Schleswigu
pozdrowił motocyklistów premier rządu Schleswig-Holstein Peter Harry
Carstensen, natomiast burmistrz Thorsten
Dahl przyjechał własnym motocyklem. W Haderslev motocyklistów
przyjął w katedrze biskup luterański Niels Henrik Arendt. Z pobytu w Bad
Bramstedt pielgrzymi najmilej wspominają życzliwe przyjęcie przez mieszkańców,
którzy z zainteresowaniem słuchali wątków o wspólnej historii. Tamtejszy
burmistrz Hans-Jürgen Kütbach stwierdził nawet, że Rajd wniósł na rzecz
zbliżenia polsko-niemieckiego więcej niż działania Ministerstwa Spraw
Zagranicznych,
a po oficjalnym przywitaniu osobiście podawał posiłek gościom z Polski.
Były spotkania z Konsulami RP z Berlina, Hamburga i Kopenhagi. Także niemieccy i
duńscy motocykliści uczestniczyli w części Rajdu. Mile wspominamy też modlitewne
spotkania we Flensburgu, Dolicach, Czarncy (z udziałem biskupa polowego Wojska
Polskiego Tadeusza Płoskiego), Pniewach, Łodzi (z udziałem bp. Ireneusza
Pękalskiego) i na Jasnej Górze. I z pasją. Najstarszy uczestnik wyprawy miał 74
lata. W Rajdzie brały udział także kobiety. Czy było trudno? Owszem – bo noclegi w namiotach, bo
obszerny bagaż, który każdego dnia o 5 rano trzeba było sprawnie i umiejętnie spakować,
bo najdłuższy odcinek (od Międzyrzecza do Hamburga) liczył ponad 400 km. Ale są
to przecież pasjonaci motocykla z całej Polski, którym w realizacji wyprawy nie
przeszkodzą ani warunki pogodowe, ani inne utrudnienia. Tym razem pogoda
dopisała, a stan dróg na terenie Europy Zachodniej był komfortowy – w
większości są to doskonale oznakowane autostrady. Nie było też problemów z
wyżywieniem, bo szef kuchni na każdym postoju przyrządzał doskonałe posiłki.
Na trasie motocyklistom towarzyszyła delegacja dzieci i młodzieży
ze szkół im. Stefana Czarnieckiego. Byli to laureaci konkursu o Hetmanie,
którzy w nagrodę pojechali na wycieczkę szlakiem swego patrona.
Rajd z pewnością przyczynił się do pobudzenia tożsamości i
godności
Narodowej. Ta niezwykła pielgrzymka na motorze wśród wielu (nie
tylko uczestników, ale i spotkanych rodaków) wywołała wewnętrzną przemianę.
Jedna z Polek, widząc jadącą kolumnę motocykli z powiewającymi proporcami
husarskimi, powiedziała: „Pierwszy raz podczas mojego pobytu w Niemczech jestem
dumna z tego, że jestem Polką”. Uczestnicy przyznali, że częściej myślą teraz o
Bogu, o obronie Ojczyzny.
– Na taką patriotyczną wyprawę wybrałem się po raz pierwszy i
odebrałem ją bardzo pozytywnie – wyznał Mariusz Rokowski, jeden z
motocyklistów. –
Uczestnicy Rajdu byli sympatyczni, powitania Polonii serdeczne i spontaniczne, a Dania naprawdę piękna. Bardzo miło wspominam
gorące przyjęcie w młynie u Grzegorza Rutkowskiego oraz u Polaków z Kilonii.
Najbardziej utkwił mi w pamięci pobyt w Sonderborgu, na „końcu świata”,
w miejscu, gdzie hetman Czarniecki przeprawiał się przez morze. Piękny zakątek,
podniosły nastrój, orkiestra, hymn narodowy, rys historyczny, wyśmienity
poczęstunek. Również pobyt w zamku Kolding wywarł na mnie ogromne wrażenie,
gdzie historia walki ze szwedzkim najeźdźcą mieszała się z nowatorską renowacją
zabytku. Fantastyczna była również droga do Aarhus: walka z wichurą, urokliwy
kemping oraz szumiące wzburzone morze.
Jednego tyko żałuję, – że nie zdążyliśmy złożyć hołdu lotnikom.
Ela Klosowska Chicago, tak wspomina: „Rajd "Jak Czarniecki do
Poznania" to kolejny dowód na to jak wspaniale można pogodzić jazdę na
motocyklu i szkołę przetrwania i przyjaźni międzyludzkich ze wspaniałą lekcją
historii i patriotyzmu. Jako doświadczona emigrantka (mieszkam od wielu lat w
USA) byłam wzruszona postawą wspaniałej Polonii zamieszkującej tereny północnych
Niemiec oraz Danii. Polacy witali nas bardzo serdecznie i sprawili, że czułam
się dumna, że jestem jedną z nich - Polką. To prawdziwi patrioci, którzy swoją
godną postawą, miłością i szacunkiem do Ojczyzny pokazują światu, że Polska to
wspaniały kraj o bogatej kulturze, niezwykłej historii i niepowtarzalnym
patriotyzmie w sercach Polaków. Ale nie tylko nasi rodacy witali nas jak wielka
zmotoryzowaną rodzinę. Niemcy i Duńczycy byli równie wspaniałomyślni. To było
niezwykle doświadczenie - powrócić do czasem bolesnej historii na gruncie nowego
świata, w którym panuje zrozumienie, tolerancja i chęć poznania prawdy
historycznej.
Rajd pozwolił mi na nowo zrozumieć sens podobnych wypraw. Uważam,
że podobne akcje służą jednoczeniu narodów poprzez poznawanie wspólnej historii.
W obecnych czasach musimy szczególnie zabiegać o to, aby przyszłość budowana
była na prawdzie, nawet tej bolesnej. Tylko taka postawa może służyć budowaniu
współpracy miedzy państwami. Rajd "Jak Czarniecki do Poznania" był
kolejnym etapem, aby ten trend pokazać światu. Cieszy mnie, że młodzi ludzie
uczestniczą w tego typu przedsięwzięciach. Ciekawe jest to, że wielu z nich
zgłasza swoje uczestnictwo, gdyż łączy ich miłość do motorów, chęć nawiązania
przyjaźni, marzenia o dalekich wyprawach. Jednakże już po kilku dniach zauważyłam,
że wszystkich złączyło nas tak naprawdę jedno - to, że KOCHAMY nasz kraj i
jesteśmy dumni ze swojej tożsamości.
Rajd " Jak Czarniecki do Poznania" pozwolił mi cieszyć
się moją polskością z moimi nowymi przyjaciółmi. Uważam to za swój ogromny
osobisty sukces”.
Gryfiński epizod wyprawy Stefana Czarnieckiego do Danii.
Po rajdzie motocyklowym wywiązała się dyskusja historyczna w
Gryfinie, czy Czarniecki przekroczył Odrę po moście (czy był wtedy most na
Odrze?!) czy nie?
Jubileusz 350 rocznicy znalazł swój finał w Gryfinie.
Uroczystość 30 11.2009r rozpoczęła się od uroczystej sesji Rady
Miasta w Auli im.750-lecia Gryfina w Gimnazjum nr 1 im. Polskich Olimpijczyków.
Zebranych Gości przywitał przewodniczący rady miasta Mieczysław Sawaryn. W
uroczystościach uczestniczyli: władze miasta i gminy, władze powiatu, poczty
sztandarowe, delegacje instytucji i zakładów pracy, a także zaproszeni goście
między innymi: Senator Rzeczypospolitej Polskiej Jan Olech, Wojewoda
Zachodniopomorski Marcin Zydorowicz, Marszałek Województwa Zachodniopomorskiego Władysław Husejko, Przewodniczący Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego Olgierd Tomasz Geblewicz,
Prezydent Miasta Szczecin Piotr Krzystek, Radna Dzielnicy Targówek m.st.
Warszawy Anna Moczulska, przedstawiciela Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych
Romana Śmigielskiego. Szczególnym gościem był JE biskup kopenhaski Czesław
Kozon, który przyjechał na specjalne zaproszenie metropolity szczecińsko-kamieńskiego
ks. abpa Andrzeja Dzięgi. Byli obecni także księża z dekanatu Gryfino.
Po zabraniu głosu przez burmistrza Gryfina Henryka Piłata,
przemówił również ks. abp Andrzej Dzięga. Wskazał on na szczególny ślad wojsk hetmana
Czarnieckiego w Gryfinie.
Następnie wygłoszony został wykład historyczny przez prof. dr hab.
Edwarda Rymara.
Następne mnie poproszono o zabranie głosu. Przekazałem dla
biblioteki publicznej w Gryfinie monografię prof. E. Opitza Österreich und
Brandenburg im Schwedisch-Polnischen Krieg 1655-1660. Vorbereitung und
Durchführung der Feldzüge nach Dänemark und Pommern. Na stronach 256-257
profesor podaje ważną informację dla Gryfina:
”Während seine Truppen bei Greifenhagen
die Oder überschritten, besuchte der General das österreichische Lager vor Stettin .“
Latem 1659r. od południa nadciąga 14 000 armia austriacka dowodzona
przez Ludwika de Souches, która od Śląska szła wzdłuż Odry. Gryfino było obsadzone
przez załogę szwedzką i zostało zdobyte przez Austriaków sierpnia 1659r.
Austriacy zdobyli następnie twierdzę Dąbie i postanowili zaatakować Szczecin.
Tu jesteśmy w ważnym punkcie! Ludwik Kubala (Wojny duńskie s.266) pisze: „Souches zajął Greifshagę (Greifenhagen),wezwał
twierdzę Damm Altdamm) do poddania się
Kurfistrowi,prawowitemu panu, i zdobył twierdzę 17/IX, następnie zajął miasto i
wyspęWolin, podczas gdy książę holsztyński z 3 piłkami jazdy docierał do bram szczecińskich
i dowozowi żywności przeszkadzał. Souches pod Greifenhagen rozpoczął budowę
mostu, a zająwszy wyspę Usedom, przystąpił do oblężenia Szczecina w nadziei, że
tę twierdzę przed przybyciem Szwedów opasze”.
Następnie Souches przekroczył Odrę koło Gryfina (odbudował
zniszczony wcześniej przez Szwedów most) i w Przecławiu (Pritzlow) spotkał się
z wojskiem brandenburskim gen. Dona oraz rozpoczęto oblężenie Szczecina. (Geschichte
des Preußischen Staates, Belin 1838 s.204) Twierdza Szczecin sięgała od brzegów
Odry do dzisiejszej Bramy Portowej. Z zachodu nadciągały powracające z Danii
wojska Austriackie (Montecuccoli), Polskie (Czarniecki) i Brandenburskie
(Fryderyk Wilhelm). Jeden z żołnierzy Stefana Czarnieckiego, Piotr Opaliński
wspomina w swoim raptularzu:
„6 Octobris Stanęliśmy pod Greifenghagen pół mili od Szczecina” Zatem Stefan Czarniecki najpierw odwiedził Ludwika de Souches pod
Szczecinem, który zapewne stacjonował na dzisiejszym wzgórzu hetmańskim na
Pomorzanach (gdzie znajdował się na południu twierdzy Szczecin Austriacki obóz,
natomiast pod północy twierdzy brandenburski hrabiego Dona.) i później poprzez
most koło Gryfina dołączył do swoich oddziałów, które się już przeprawiły przez
Odrę. W Archiwum Pruskim w Berlinie znajduje się Kriegstagebuch "Feldzug
in Holschtein" gdzie czytamy:
Piątego dnia maszerowaliśmy przez Pasewalk, miasto
leżące na Pomorzu
Szwedzkim, gdzie wypoczywaliśmy rozmieszczeni po
pobliskich wsiach.
Szóstego dnia doszliśmy do twierdzy brandenburskiej
leżącej przy wielkim
bagnie zwanej Lecknitz. Ominąwszy twierdzę
zbliżyliśmy się na dwie mile
do Szczecina, gdzie rozłożyliśmy obóz. Nasz generał
wyruszył do obozu
cesarskiego, by rozmówić się z generałami. Tym
czasem nasza armia
podążała dalej w kierunku Gryfina, gdzie
przeprawiliśmy się długim
mostem przez Odrę. Przy tym przejściu znajdowały
się okopy, które przed
wielu laty wojska cesarskie zniszczyły pociskami i
odebrały wrogowi,
wówczas kiedy podpalili i zajęli owe miasto.
Jest to zatem pewne małe odkrycie. Stefana Czarniecki był na
terenie dzisiejszego Szczecina w październiku 1659r. Oczywiście nie był w
twierdzy Szczecin! Dotychczas niektórzy twierdzili, że być może był w Szczecinie
w 1657 roku podczas 1 lub 2 wyprawy na Pomorze, ale jest to raczej niemożliwe. Należy
przypomnieć, że „Potop” rozpoczął się od wymarszu wojsk szwedzkich ze
Szczecina-Dąbia w 1655r. i zakończył wyprawą Czarnieckiego do Danii, gdy wojska
Rzeczypospolitej wracały przez Pomorze Zachodnie do ojczyzny.
Z historii duńskiej na Pomorzu Zachodnim warto będzie jeszcze
kiedyś pochylić się nad królem Haraldem Sinozębym w Wolinie oraz fundacją cysterską
w Kołbaczu. Jest również epizod z misją dyplomatyczną księcia głogowskiego
Henryka X Młodszego Rumpolda, urodzonego w latach 1388-1396 zmarł 18.I.1423 r.
Z polecenia cesarza Zygmunta Luksemburskiego został wysłany jako mediator w
sporze holsztyńsko-duńskim, gdzie zmarł. Pochowany został w kościele katedralnym w Hadersleben (duńskie Haderslev).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz