piątek, 25 maja 2012

Polska


Dzień rozpoczął się wczesnym świtem. Wyjazd z leśnego ośrodka wypoczynkowego w Waszecie. Niewielkim duktem dojeżdżamy do trasy na Gdańsk. Dookoła las i las. Niewiele różni się on od tego na Litwie czy w Rosji. Tylko wydaje się bliższy, bo nasz – polski. Sosny i brzozy też jakieś takie nasze. Tamte leśne zakątki kryły straszne prawdy i nie całkiem jeszcze znaną na świecie historię. Wydaje się nam, że lasy na północy Polski (okolice Augustowa i Gdańska) są wolne od wspomnień mordu i śmierci. Nic bardziej mylnego. W okolicy Gdańska autokar zmierza ku półwyspowi Westerplatte.
1 września 1939 salwa z okrętu Schleswig-Holstein na Westerplatte była drugim tuż po bombardowaniu Wielunia atakiem na Polskę rozpoczynającym II wojnę światową. Z parkingu ruszamy ku ogromnemu obeliskowi na wzgórzu. Z przodu baner z flagami i my czwórkami przy akompaniamencie marszowym. To siła naszej grupy, śpiewamy i maszerujemy. Z lewej strony wyłaniają się portowe żurawie i wody Zatoki Gdańskiej. Mijamy ogromny napis „Nigdy więcej wojny”. Krętym chodnikiem dochodzimy do obelisku na szczycie. Monument wyraźnie góruje nad okolicą – biały z nazwami miejsc walk polskiego żołnierza: La Manche, Dunkierka, Morze Śródziemne, Atlantyk, Narwik, Murmańsk, Hel, Oksywie, Westerplatte, poczta Gdańska, Gdynia. Powiewają flagi, podwójnie dumnie brzmią słowa hymnu. W zadumę wprawia nas modlitwa księdza Jana Zalewskiego i recytacja Karola Podsiadło:

Konstanty Ildefons Gałczyński 1939 r.
„Pieśń o żołnierzach z Westerplatte”

Kiedy się wypełniły dni
I przyszło zginąć latem,
Prosto do nieba czwórkami szli
Żołnierze z Westerplatte.

(A lato było piękne tego roku).

I tak śpiewali: Ach, to nic,
Że tak bolały rany,
Bo jakże słodko teraz iść
Na te niebiańskie polany.

(A na ziemi tego roku było tyle wrzosu na bukiety)

W Gdańsku staliśmy jak mur,
Gwiżdżąc na szwabską armatę,
Teraz wznosimy się wśród chmur,
Żołnierze z Westerplatte.

I śpiew słyszano taki: -By
Słoneczny czas wyzyskać,
Będziemy grzać się w ciepłe dni
Na rajskich wrzosowiskach.

Lecz gdy wiatr zimny będzie dął
I smutek krążył światem,
W środek Warszawy spłyniemy w dół,
Żołnierze z Westerplatte.”


Kończymy ceremonię myśląc o dowodach, o których opowiedział nam pan Tomasz dorosły uczestnik rajdu o majorze Henryku Sucharskim i Franciszku Dąbrowskim – dowódcach bohaterskiego Westerplatte
Obrońcy północnej granicy stali jak mur, a przykładem heroizmu jest postawa Polaków walczących za ojczyznę.
Zmierzamy na parking, a każdy z nas myśli i rozważa słowa Jana Pawła II „Każdy ma swoje Westerplatte”.
Spotkanie z arcybiskupem Leszkiem Sławojem Głódziem zapamiętamy wszyscy bardzo miło. Jego Ekscelencja ugościł nas serdecznie w Parafii św.Ignacego na Starych Szkotach, gdzie, korzystając z okazji, zadaliśmy mu kilka pytań. Pierwsze dotyczyło związku Arcybiskupa z naszym rajdem „Szlakiem Hymnu”. Jego Ekscelencja wyjaśnił, że od lat młodzieńczych jego pasją były motory, a sam w dzieciństwie miał własną maszynę. Jednakże rajd, jako, iż propaguje wartości ponadczasowe: „Bóg, Honor, Ojczyzna”, wzbudził zainteresowanie Arcybiskupa. Tak to Jego Ekscelencja połączył swoje zainteresowania z ideałami, samemu przejeżdżając z motocyklistami kawałek naszej trasy w Gdańsku.
Drugie pytanie miało na celu wyjaśnienie przejścia Arcybiskupa z Warszawy do Trójmiasta. Jego Ekscelencja wytłumaczył to wolą Ojca Świętego, który cytuję, „uznał, iż lepiej wypełnię swe obowiązki tutaj”.
Chcieliśmy jeszcze wiedzieć jak wygląda Jego typowy dzień. Tutaj Ksiądz Arcybiskup uśmiechnął się i powiedział: „Zaczynamy od wysłuchania śpiewu ptaków o szóstej, kończąc na nim wieczorem”. Następnie wyliczył czynności, które musi wykonać każdego dnia. Pierwsza jest modlitwa o szóstej rano, potem praca w kurii, spotkania z przeróżnymi osobami, a na odprawianiu mszy, bierzmowaniu i komuniach kończąc. Wraca do domu najczęściej o 22.

Galeria zdjęć TUTAJ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz